Reprezentacja Hiszpanii zmierzy się z Chorwacją w poniedziałkowym spotkaniu 1/8 finału Euro 2020. La Furia Roja w dwóch pierwszych meczach turnieju rozczarowała, ale w ostatnim rozbiła Słowację aż 5:0. – Brakuje nam topowego bramkarza i strzelca. To kluczowe pozycje, a na nich nie mamy zawodników z najwyższej półki – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL Kibu Vicuna, hiszpański trener ŁKS. Transmisja starcia w TVP.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Czy miał pan jakieś obawy po dwóch pierwszych występach Hiszpanii na turnieju?
Kibu Vicuna: – Nie, byłem spokojny. Graliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy piłkę zdecydowanie dłużej od rywali, kreowaliśmy wiele sytuacji. Z całym szacunkiem do Szwecji i Polski, ale to my byliśmy lepszym zespołem. Zawodziła jednak skuteczność, którą udało się poprawić w ostatnim spotkaniu. Do tego w pewnych momentach brakowało też agresji. Pau Torres i Aymeric Laporte w niektórych sytuacjach grali zbyt miękko. Przykładem może być bramka Roberta Lewandowskiego, gdzie zabrakło większego zdecydowania. Po wygranej ze Słowacją drużyna jest jednak na fali wznoszącej.
– Skuteczność jest chyba problemem waszej kadry od dłuższego czasu. Ten rok również zaczęliście nie najlepiej. W eliminacjach mundialu najpierw zremisowaliście z Grecją, a później wymęczyliście wygraną z Gruzją.
– To prawda. W spotkaniu z Grecją było podobnie, jak w pierwszych meczach na Euro. Mieliśmy więcej okazji, ale w głupi sposób sprokurowaliśmy karnego, przez którego przeciwnicy strzelili gola. Jesteśmy "krajem pomocników". Śmiejemy się, że mamy najlepszą drużynę na świecie od pola karnego do pola karnego. Brakuje nam jednak topowego bramkarza i strzelca. To kluczowe pozycje, a na nich nie mamy piłkarzy z tej najwyższej półki.
– Największym nazwiskiem w ataku jest Alvaro Morata. Na razie jednak nie zachwyca. Ze Słowacją zmarnował rzut karny, w spotkaniu z Polską nie wykorzystał kapitalnej szansy.
– To bardzo dobry zawodnik, ma znakomite predyspozycje do gry na "dziewiątce", ale wydaje mi się, że do wskoczenia na tę najwyższą półkę brakuje mu odpowiedniego charakteru. Czegoś, co ma chociażby Robert Lewandowski. Morata od początku kariery gra jednak w najlepszych klubach. Luis Enrique chwali go i ja też mam o nim dobre zdanie. Może nie zawsze strzela gole, ale wykonuje olbrzymią pracę. Walczy, jest pierwszym obrońcą zespołu, do tego swoim poruszaniem po boisku robi miejsce dla innych kolegów. To cenny piłkarz. Być może jego wielkie chwile na Euro 2020 dopiero nadejdą.
– W ostatnim spotkaniu grupowym powetowaliście sobie nieskuteczność. Na wielkich turniejach drużyny rzadko wygrywają aż 5:0. Był pan zaskoczony?
– Nie liczyłem na taki nokaut. Bardzo ważne było to, że do zespołu wrócili liderzy. Sergio Busquets i Cesar Azpilicueta mają wielki wpływ na pewność siebie innych graczy. Przy absencji Sergio Ramosa ich obecność jest szczególnie ważna. W pierwszych spotkaniach zabrakło też ich doświadczenia. Wysokie zwycięstwo ze Słowacją sprawiło, że wiara w siebie całego zespołu wzrosła.
– Hiszpanie od 2012 roku przestali odnosić sukcesy na turniejach. Ostatnio, na mundialu w Rosji odpadliście już w 1/8 finału.
– Na mistrzostwach świata mieliśmy świetny zespół. Kluczowe było jednak to, co wydarzyło się tuż przed startem turnieju. Odejście Julena Lopeteguiego sprawiło, że wszystko się posypało. Lopetegui zbudował znakomitą drużynę, która powinna osiągnąć zdecydowanie więcej. Na pewno nie mamy już takich piłkarzy jak dziesięć lat temu. Wtedy prawie każdy z podstawowego składu należał do trójki najlepszych graczy na świecie na swojej pozycji. Iker Casillas, Sergio Ramos, Gerard Pique, Xavi, Andres Iniesta, David Villa... Dzisiaj wygląda to inaczej. Mamy wielu młodych zawodników, którzy nie są jeszcze w szczytowym momencie kariery.
– W poniedziałek czeka was spotkanie z Chorwacją. Czego spodziewa się pan po tym przeciwniku?
– Musimy pokonać zespół, który ma wielu doświadczonych piłkarzy. Ostatnio przegraliśmy z nimi w Lidze Narodów 2:3. W meczach grupowych mierzyliśmy się z rywalami, którzy skupiali się głównie na obronie. Teraz czeka na nas inny przeciwnik. Chorwaci mają kapitalną pomoc. Nie oddadzą nam piłki, będą z nami o nią walczyć. To dobrze, bo w końcu zagramy z kimś, kto nie myśli tylko o defensywie.
– Jak podoba się panu to, co z reprezentacją robi Luis Enrique?
– W Hiszpanii jest tak jak w Polsce – wszyscy uważają się za selekcjonerów. Enrique ma swoje zdanie, swój pomysł na zespół i się go trzyma. Podoba mi się to, że szanuje nasz styl i tradycję. Drużyna jest aktywna, chce utrzymywać się przy piłce i po stracie jak najszybciej ją odbierać. Ten zespół ma swoje charakterystyczne cechy, widać, że w grze i zachowaniu zawodników nie ma przypadku.
– Na co stać Hiszpanię na tym turnieju? Drabinka jest trudna. Po ewentualnym awansie, w ćwierćfinale traficie zapewne na Francuzów.
– Uważam, że już awans do ćwierćfinału będzie dobrym wynikiem. Patrząc realistycznie, nie mamy zespołu na miarę triumfu na Euro. To jednak turniej, a jesteśmy drużyną, która w jednym meczu może pokonać każdego. Co do Francuzów, to mają wielki zespół, ale do tej pory nie zachwycali.
– Kogo widzi pan w roli faworyta?
– Imponują mi Włosi. Od zawsze słynęli z kapitalnej defensywy. Teraz do solidnej obrony dołożyli też widowiskowy styl. Są rozpędzeni i w tej chwili to w nich upatruję głównego kandydata do tytułu.